Zielonogórscy policjanci z wydziału kryminalnego komendy miejskiej już nie raz udowodnili swoją skuteczność i pokazali szybkość działania. I to nie tylko na terenie naszego miasta, ale również ścigając sprawców przestępstw w odległych miejscach naszego kraju. Tym razem jednak wywarli taką presję na podpalaczu samochodów, że postanowił sam się zgłosić. Cała „operacja” trwała zaledwie 14 godzin. Jak przyznał sam podejrzany, poczuł się „osaczony” bo policjanci „deptali mu po piętach”. Mężczyzna został aresztowany na trzy miesiące.
W minioną środę (17.01), po godzinie 22, dyżurny Komendy Miejskiej Policji w Zielonej Górze odebrał zgłoszenie o podpaleniu dwóch samochodów w różnych częściach miasta. Pierwszy z nich – bmw - został podpalony na parkingu osiedlowym niedaleko ulicy Sulechowskiej, a drugi – kia – na prywatnej posesji w rejonie ulicy Batorego. W związku z tymi zdarzeniami, do działań operacyjnych przystąpili policjanci z wydziału kryminalnego komendy miejskiej, którzy bardzo szybo ustalili, że pomimo dość znacznej odległości dzielącej obydwa pojazdy, podpalenia mogła dokonać ta sama osoba. Sprawa okazała się trudna, bo sprawca działał w nocy, a miejsca w których doszło do podpaleń nie były ani objęte monitoringiem, dodatkowo były słabo oświetlone, jak również nie było żadnych bezpośrednich świadków, dlatego policjanci musieli wykorzystać swoje doświadczenie w pracy operacyjnej. Kryminalni działali nieprzerwanie całą noc, a tak intensywne działania przyniosły wkrótce spodziewane efekty. Tuż przed południem następnego dnia, do dyżurnego KMP zgłosił się 42-letni mężczyzna, który przyznał się do podpalenia obydwu pojazdów. Jak opowiedział mundurowym, czuł się „osaczony” i nie wytrzymał presji, bo wiedział , że policjanci są na jego tropie i jak się wyraził: „depczą mu po piętach”.
Zielonogórscy śledczy pod nadzorem prokuratora Prokuratury Rejonowej w Zielonej Górze rozpoczęli postępowanie, żeby wyjaśnić wszystkie okoliczności obydwu podpaleń. Straty spowodowane przez 42-latka to niemal 40 tysięcy złotych. Mężczyzna usłyszał zarzuty uszkodzenia mienia, za co według kodeksu karnego grozi kara od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności. Zebrany w tej sprawie przez śledczych z I komisariatu materiał dowodowy pozwolił prokuratorowi Prokuratury Rejonowej w Zielonej Górze na wystąpienie do sądu z wnioskiem o tymczasowe aresztowanie mężczyzny. Sąd Rejonowy w Zielonej Górze zdecydował o aresztowaniu 42-latka na 3 miesiące.