Elżbieta Donimirska o dojrzałości, teatrze i pracy z osobami z zespołem Downa

W Zielonej Górze aktorka, która od prawie czterech dekad jest na scenie, mówi spokojnie o tym, co z czasem zmienia priorytety. Elżbieta Donimirska opowiada o roli ciszy między słowami, rodzinnych sentencjach i zajęciach teatralnych, które od piętnastu lat prowadzi z osobami z niepełnosprawnościami. To rozmowa o tym, jak wygląda życie sceniczne i poza nim.
- W Zielonej Górze mniej pogaduszek, więcej pytań o sens
- Lubuski Teatr o słowie i widowisku
- Praca poza sceną która daje najwięcej
W Zielonej Górze mniej pogaduszek, więcej pytań o sens
Elżbieta Donimirska ma 65 lat, pochodzi ze Szczecina, studiowała we Wrocławiu i od blisko 40 lat związana jest z miejscową sceną. W jej dorobku są role w tak różnych tytułach jak „Czekając na Godota”, „Opowieść o zwyczajnym szaleństwie”, a ostatnio główna rola w „Akompaniator” w reżyserskim opracowaniu Roberta Czechowskiego. Mimo zawodowego temperamentu aktorka przyznaje, że w życiu prywatnym wycofuje się, by rozmawiać o rzeczach istotnych, a nie o powierzchownych pogaduszkach.
“Z wiekiem przyszło mi coś takiego, że wolę jednak w mniejszym gronie rozprawiać o sprawach ważniejszych, niż tracić czas na głupotki. I to mi sprawia przyjemność”
- Elżbieta Donimirska
Dojrzewanie, jak tłumaczy, nie przyszło z jednym nagłym przejściem, lecz stopniowo zmieniało sposób postrzegania świata. To, co kiedyś bawiło, dziś ustępuje miejsca refleksji — bardziej ceni spotkania, które uczą i pozwalają się nawzajem wspierać. W rozmowie podkreśla, że starość nie jest chorobą:
“To nie choroba.”
- Elżbieta Donimirska
W domowych zapiskach rodzinnych pojawiają się krótkie powiedzenia, które wpłynęły na jej podejście do życia. Jedno z nich powtarzała mama aktorki:
“Przyjdzie czas, będzie rada”
- mama Elżbiety Donimirskiej
Inne, starsze sentencje, odziedziczone po babci, funkcjonują jako rodzaj życiowego dystansu:
“Co zrobisz? Nic nie zrobisz”
- babcia Elżbiety Donimirskiej
Lubuski Teatr o słowie i widowisku
W rozmowie pojawiają się też uwagi o przemianach w teatrze. Donimirska zauważa, że współczesne przedstawienia częściej korzystają z obrazów i technologii, by przyciągnąć publiczność wychowaną na kulturze obrazkowej. Nie traktuje tego jako przekreślenia słowa — raczej jako wyzwanie, by odnaleźć sposób, w jaki tekst potrafi jeszcze trafić do widza. Wspomina przy tym głośne, ciężkie spektakle, które mimo trudnej tematyki zostają w pamięci, jak sztuka Marcina Pakuły:
W ocenie aktorki każdy wiek widza nadaje przedstawieniu inny sens; to, co dla jednego będzie przeżyciem, dla innego pozostanie tłem. Zaznacza też, że aktor musi wiedzieć, kiedy iść dalej, ale niekoniecznie oznacza to definitywne „odejście” ze sceny. Przytoczony przez nią spektakl z Danielem Olbrychskim i Anną Romantowską uruchomił w niej przekonanie, że w teatrze zawsze jest miejsce na dojrzałe historie o pamięci i miłości.
Praca poza sceną która daje najwięcej
Poza rolami zawodowymi Elżbieta Donimirska od 15 lat prowadzi zajęcia teatralne dla osób z niepełnosprawnościami — grupę przejęła po koleżance z teatru, Małgosi Wower. To grupa dorosłych uczestników, w tym osób z zespołem Downa, z którymi pracuje nad scenkami, ruchowymi zabawami i rozmową. Dla niej to nie tylko zajęcia artystyczne, lecz także lekcja pokory i uważności.
Podopieczni często wyrażają emocje bez filtrów; kiedy przygnębienie wchodzi na salę, rozmowa potrafi trwać długo, a aktorka opisuje te chwile jako wzruszające i trudne zarazem. To doświadczenie zmienia sposób patrzenia na relacje międzyludzkie — uczy bezpośredniości, otwartości i wdzięczności.
Na koniec rozmowy Donimirska mówi, że życie teatralne często nie pozwala na regularne zajęcia rekreacyjne — próby i spektakle zajmują większość tygodnia. Jednak wtedy, gdy koleżanki przechodzą na emeryturę, nadrabiają zaległości i nie nudzą się wcale — zajęcia, podróże, spotkania wypełniają im czas. Dla aktorki to dowód, że okołosceniczne życie może stać się równie bogate jak ten moment, gdy światła gasną.
na podstawie: UM Zielona Góra.
Autor: krystian