Rowerowa pasja mimo operacji i kraks - historia 75-letniego kolarza

W Zielonej Górze niewielu spodziewało się, że skromny składak stanie się początkiem życiowej przygody. Mieszkający w mieście Jerzy Żychowski przemienił rekreację w trybie życia, mimo kłopotów zdrowotnych i poważnych wypadków na trasie. Jego opowieść to zapis dyscypliny, uporu i radości z pedałowania, które trwa od ćwierć wieku.
- Jak Zielona Góra zyskała nieoczekiwanego mistrza
- Triumfy w Piekle Przytoku i innych imprezach - jak wyglądała rywalizacja
- Upadki, operacje i decyzje, które nie zakończyły przygody
Jak Zielona Góra zyskała nieoczekiwanego mistrza
Pochodzący z Cieszyna inżynier, który osiedlił się w mieście po przeprowadzce w 1975 roku, zaczął traktować rower inaczej dopiero po pięćdziesiątce. Zamiast działkowego składaka pojawiły się treningi, zapisy w zeszytach i rosnące dystanse. Z czasem zamiast krótkich dojazdów na działkę przyszły kilometry, które potrafiły wypełnić cały rok: od kilku tysięcy do rekordowych 23 tys. km w jednym sezonie.
“Wtedy i tak uznawałem, że to dużo. Praca, dom. Nie bardzo widziałem przestrzeń, aby poświęcać na to więcej czasu.”
— Jerzy Żychowski
Żychowski konsekwentnie zaczął brać udział w lokalnych zawodach, a pierwsze zaskoczenie przyszło w 2007 roku, gdy jako 57-latek stanął na podium Grand Prix MTB Amatorów w Ochli. Od tego momentu jego nazwisko coraz częściej pojawiało się w wynikach imprez górskich i szosowych.
Triumfy w Piekle Przytoku i innych imprezach - jak wyglądała rywalizacja
W serii lokalnych startów Żychowski regularnie walczył w kategoriach wiekowych i nieraz stawał na podium również w klasyfikacjach open. Jego sukcesy nie ograniczały się do okolic Zielonej Góry - w masowych wydarzeniach takich jak Bike Maraton na poznańskiej Malcie potrafił wyprzedzić setki rywali swojej grupy wiekowej.
Starty systematycznie rosły w intensywności - od kilkuset kilometrów rocznie do sezonów po kilka, kilkanaście tysięcy. W jednym z miesięcy owocujących w kilometraż, gdy miasto rywalizowało o tytuł Rowerowej Stolicy Polski, Żychowski wykręcił aż 3333 km.
“Oczy jak pięciozłotówki, garnek w nagrodę, no i zachęta do dalszego jeżdżenia ogromna.”
— Jerzy Żychowski
Choć pandemia ograniczyła wyjazdy, nie przerwała pasji - startował też w wirtualnych zawodach na trenażerze i odnosił sukcesy w cyklu Gran Fondo.
Upadki, operacje i decyzje, które nie zakończyły przygody
Na drodze nie brakowało dramatycznych momentów. W 2013 roku Żychowski przeszedł operację serca, a w 2018 wszczepiono mu endoprotezę biodra. Do tego doszły poważne kolizje z samochodami - raz rower został całkowicie zniszczony, innym razem sprawca potrącenia uciekł, ale dzięki świadkom udało się ustalić numer rejestracyjny.
Mimo sztucznego serca i sztucznego biodra powrót na trasę nastąpił szybciej, niż wiele osób by się spodziewało. Dziś treningi są mądrzejsze - Żychowski przyznaje, że słucha organizmu i nie ryzykuje ponad miarę.
“Nauczyłem się słuchać organizmu. Wiem, jak wysokie tętno mogę osiągnąć, żeby nie prowokować problemów z sercem.”
— Jerzy Żychowski
Sumując dotychczasowe lata aktywności, od 2000 roku na liczniku zgromadził około 275 tys. km i planuje przekroczyć kolejne progi. Dla niego same zawody były zawsze dodatkiem - najważniejsza pozostała frajda z jazdy.
Perspektywa mieszkańca - praktyczne wnioski z historii
Ta historia pokazuje, że rower może stać się sposobem na życie w każdym wieku - ale wymaga cierpliwości, samodyscypliny i świadomości zdrowotnej. Dla osób myślących o podobnym starcie warto pamiętać o stopniowym zwiększaniu obciążeń, zapisywaniu postępów (jak robił to Żychowski) i planowaniu badań przed intensywnym treningiem. Trasa dla rekreacji to jedno, a rywalizacja inna - warto dobierać imprezy do swoich możliwości i korzystać ze wsparcia lokalnych grup czy klubów. Mieszkańcom Zielonej Góry przypomina też, że nawet na miejskich drogach trzeba zachować ostrożność - zdarzenia z udziałem samochodów pokazują, jak szybko może zmienić się zwykła przejażdżka.
Źródło wspomnień i cytatów - opowieść samego uczestnika i jego zapiski treningowe - tworzą obraz kogoś, kto zamiast rezygnować ze sportu po poważnych problemach zdrowotnych, znalazł sposób, by je oswoić i nadal czerpać z jazdy radość.
na podstawie: Zielona Góra Urząd Miasta.
Autor: krystian

